piątek, 20 maja 2016

irlandzka pogoda

Reaktywacja.

Podjechałam wczoraj do naszego lokalnego sklepu ogrodniczego z prostym planem przytargania  małego, malutkiego woreczka ziemi.Ogrodnik ze mnie żaden, ale nawet ja wiem, ze przynajmniej raz na kilka lat o rośliny trzeba zadbać, a przynajmniej ziemi im trochę podsypać, jak mają puste doniczki. I na tym mniej więcej kończy się moja wiedza o botanice. Nigdy nie miałam  ręki do kwiatów i to się pewnie już nie zmieni, nie ważne ile mądrych rzeczy na temat ich pielęgnacji przeczytam.

Ale na miejscu pomyślałam sobie, ze skoro już tu jestem to możne jednak się rozejrzę i dokupię kilka roślin przed dom, pogoda w końcu taka ładna, parapety tez jeszcze nie zagospodarowane, czas trochę ruszyć dupsko i ożywić ogródek.

No i poniosło mnie odrobinę.

Wykupiłam chyba wszystko, co było w kolorze lila, fioletowym lub różowym. Przytargałam wiec hortensje, rododendrony, azalie, piwonie i różowe  pelargonie. Trzy kursy musiałam zrobić, żeby się ze wszystkim do domu zabrać, a bagażnik mam konkretny. Tylko mi bzu do kompletu zabrakło, ale obiecali dać znać w przyszłym tygodniu :)
Jednak absolutnym hitem moich ogrodniczych zakupów są dwa krzaki róż, które według  załączonej ulotki- uwaga, uwaga- można przesadzać kiedykolwiek, a do tego w jakikolwiek gatunek ziemi.
Niesłychane. 

Czyli róże w sam raz dla takiego ogrodniczego geniusza jak ja.  Żadnego sprawdzania pH, odżywek, kompostu, nic, nic, nic! Wręcz ideał, tylko sadzić i ciąć do wazonów.
Kto chociaż raz w życiu próbował się zmierzyć z hodowlą róż, ten wie jaki to ból :)

Ale dzisiaj od rana zamiast pielić, kopać i obsadzać, patrzę  przez okno na strumienie deszczu  i ołowiane chmury, pogoda w tonacji typowo irlandzkiej i nijak nie wygląda, żeby się w końcu  przetarło. Trudno.

To popisze sobie tutaj- pomyślałam- bo jednak chyba trochę brakuje mi blogowania.

Tak wiec dzień dobry państwu po prawie dwóch latach ciszy w eterze.




2 komentarze:

  1. Witamy, witamy...do nas burza dotarła dopiero wczoraj, ale lało w Jukeju jak z cebra, czyli waliło psami i kotami bezlitośnie:-) To co tam w Irlandii, oprócz deszczu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie niewiele :) Byłam wczoraj w Dublinie i serio, nie wiem jak można żyć w takim tłumie. Narzekamy czasami tutaj na wsi, przejechać nie można, bo korki i turyści na drogach, a mamy raptem trzy ronda. Piec minut w dublińskim centrum i kocham na nowo nasz mały grajdoł :)

      Usuń